sobota, 23 maja 2015

Kryzys 25-latki

Nazywam się Ginger i mam 25 lat. Nie mam męża, dzieci i kredytu na mieszkanie, który będę spłacać do końca życia. O czym zresztą nie za bardzo nawet marzyłam. Nie mam też magistra i nie wiem co chcę w życiu robić. To znaczy wiem - przynajmniej raz na 3 dni zmienia się moja koncepcja. Nienawidzę swojej pracy, ona pewnie nienawidzi mnie. Jestem za granicą i tęsknie do naszej Polski. Przestałam już 'gdybać' bo i po co. 

Po tygodniu totalnego wyłączenia mózgu nadszedł szał i KRYZYS. Wściekałam się wczoraj, bo przez jakiegoś niesłownego patałacha musiałam zostać w pracy godzinę dłużej. A jak się za nią nie przepada no to cóż, szczęścia nie ma. No i taki delikatny wkurw mnie trzyma. Wspaniały mój wymyślił zakupy. Przystałam na tą propozycję, bo wiedziałam, że zakupy będą krótkie i nie zmarnujemy całego dnia. Kto lubi chodzić na zakupy? Przeciskać się między ludźmi, stać w dusznych przymierzalniach i oglądać swój cellulit w tym oślepiającym świetle? Ooo las rąk widzę. Masochiści. Zakupy zrobione, znalazłam to czego szukałam, a znaleźć nie mogłam przez tyle miesięcy. Kobieto szczyt szczęścia i euforii! A wkurwik dalej jest. 
No to nic trzeba przeczekać. A w między czasie peeling kawowy, bo uwielbiam szorować wannę. Ale! Sesulajt magicznie zniknie, więc ok poszoruje i zaliczę do dzisiejszych ćwiczeń. A prawdziwy wycisk jutro, no bo przecież dzisiaj kryzys. I nie, nie dzisiaj. Jutro właśnie. Bo ja wiem, że to pomaga i endorfiny, orgazmy i euforia. Ale to jutro. Znam trochę siebie i jak zaplanuję to zrealizuję. O.
Zaraz meni i pedi i poradnik, jak każda kobieta. U mnie na tapecie Jo Nesbo 'Trzeci klucz'. Jaki człowiek takie poradniki. 
Weekend wolny od głupoty. Cudnie, cudownie. Popracuję nad masażem twarzy. Jakiś czas temu zauważyłam, że niestety nad lewą brwią robi się zmarszczka. Przyczyna: słuchanie ludzi, którzy wygadają głupoty bądź też takie głupoty odprawiają. Działanie: bezwiedne unoszenie lewej brwi, gest zdziwienia, który znaczy więcej niż 1000 słów, a wyraża jedno 'serio?!'. Skutek: zmarszczka, której się nigdy nie pozbędę i lekko uniesiona brew, bo głupota otacza mnie na co dzień. Wszystko przez ludzi.

Ale to nie tak, że wszystko do bani, nie ma przyszłości, rozpacz i pustka. Jedną złą myśl zastępują inną - optymistyczniejszą. Nie lubię marudzić, ale jesteś tylko-aż człowiekiem i czasami (ostatnio, nie ukrywam, częściej niestety) po prostu wszystko, ale to wszystko widzę w moim ulubionym kolorze szarym. Pozytywne myśli, a przynajmniej ich zapisanie zostawiam na później.

Pomarudźcie sobie czasami. To daje do myślenia. Amen.